środa, czerwca 28, 2017

Wywiad - Natalia Murawska

Wywiad - Natalia Murawska

Zapraszam Was serdecznie na wywiad, który przeprowadziłam z młodą debiutującą autorką - Natalią Murawską, od której bije wiele energii i chęci do życia.


1. Czym na co dzień zajmuje się Natalia Murawska?  

Na co dzień studiuję psychologię na Uniwersytecie Gdańskim. Właśnie zaliczyłam pierwszy rok, z czego jestem bardzo zadowolona i teraz rozpoczęłam zasłużone wakacje. Bardzo lubię moje studia i to ile ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Poza tym prowadzę chyba całkiem zwyczajne życie nastolatki. Chociaż muszę przyznać, że nastolatką mogę się nazywać jeszcze tylko przez pół roku, więc potem będę prowadziła zwyczajne życie dwudziestolatki. 😉

2. Właśnie wydano Twoją książkę „Życie jest piękne”, wiem, że z jej wydaniem wiąże się jakaś historia. Zdradzisz nam ją?

„Życie jest piękne” powstało pod wpływem chwili. Któregoś dnia, nudząc się trochę, postanowiłam napisać coś swojego i opublikować to w Internecie. O Wattpadzie słyszałam wcześniej od mojej przyjaciółki i czytałam tam różne historie. Pomyślałam czemu by nie spróbować, jak się ludziom nie spodoba to przecież mogę po prostu usunąć te kilka rozdziałów. Ale chyba im się spodobało i to stanowiło impuls, aby pisać dalej – aż do końca. Bo wcześniej też zdarzało mi się coś tam popisywać, ale zawsze kończyło się na kilku stronach w zapomnianym zeszycie albo pliku na komputerze, którego nikt nigdy nie widział. A tu proszę, ktoś na to czekał, ktoś pisał, że mu się podoba, że powinnam spróbować to wydać. Historię przeczytała również moja wychowawczyni i to głównie ona przekonała mnie do podjęcia jakichś kroków. A w mojej głowie zaczęła pojawiać się myśl, że bardzo bym chciała zobaczyć „Życie jest piękne” w wersji papierowej, że byłoby to spełnieniem marzeń. Po maturze zaczęłam się rozglądać, jak to wszystko wygląda, co trzeba zrobić, żeby chociaż mieć szansę na wydawcę i przyznam szczerze, że wtedy trochę zwątpiłam. Ale przecież to było moje marzenie. No właśnie marzenie… Od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną i pojawił się pomysł, aby napisać do Fundacji Mam Marzenie. Wysłałam maila do wolontariuszki oddziału trójmiejskiego z prośbą o pomoc a potem wszystko potoczyło się już bardzo sprawnie. Spotkanie, znalezienie wydawcy i nagle okazało się, że marzenia się spełniają – nawet te szalone i z pozoru nie do spełnienia. I w tym miejscu bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli.




3. Jakie to uczucie, wydać własną książkę? 

Niezwykłe… Jak już mówiłam, to było moje marzenie a ten moment kiedy marzenia się spełniają jest wyjątkowy, nie do porównania z niczym innym. Cały proces wydawniczy był ekscytujący a ta chwila, gdy wzięłam w ręce egzemplarz autorski jeszcze pachnący nowością to naprawdę było Coś. Ja chyba do końca nie wierzyłam, że to się naprawdę dzieje – bardzo długo patrzyłam na to jak na nieco szalone pragnienie. A teraz odpowiadam na pytania do wywiadu, wiedząc że moja książka jest gdzieś na półce w księgarni gotowa do kupienia i jest to coś niesamowitego.

4. Skąd pomysł na taką właśnie tematykę książki?

Myślę, że przez moją niepełnosprawność trochę inaczej patrzę na świat. Długo się zastanawiałam, czy to dobry pomysł, aby o tym pisać, bo o białaczce nic nie wiem a pisanie o mojej chorobie wydawało mi się za trudne. Ale potem pomyślałam, że przecież to nie będzie książka o chorobie a o życiu, o różnych jego odcieniach. A o życiu przecież coś tam wiem. Wybierając taki temat książki, chciałam pokazać, że życie jest piękne - tylko trzeba to zauważyć. Czasem mamy problem, aby dostrzec wartość z pozoru małych rzeczy i zbytnio koncentrujemy się, na tym co jest złe lub trudne. Wiele osób po prostu nie docenia, tego co ma. A przecież nic nigdy nie jest pewne, nie wiadomo co się zdarzy jutro, za miesiąc czy rok i chciałam, aby ludzie pomyśleli o tym, czytając moją książkę. Aby pomyśleli, czy dobrze korzystają z tego co mają. Chciałam żeby to co napiszę, mówiło o nadziei i tym jak jest ważna. 

5. Ile czasu zajęło Ci napisanie swojej powieści? Kto Cię w tym wspierał?

Książka powstała jeszcze w liceum, więc czasem ciężko mi było znaleźć czas aby napisać kolejny rozdział. Od napisania prologu do ostatniego słowa tak ważnego dla autora minęło około półtora roku, ale zdarzały się takie miesiące gdzie nie pisałam nawet jednego słowa, więc ciężko mi to określić. Kto mnie wspierał? Moja rodzina, młodsza siostra, która czytała każdy rozdział tuż po opublikowaniu na portalu, przyjaciele, Pani Asia – moja wychowawczyni, o której mówiłam już wcześniej i która bardzo przyczyniła się do wydania książki i oczywiście wszyscy moi czytelnicy na Wattpadzie.

 
6. Co lubisz robić, jakie masz hobby, pasje?

Uwielbiam czytać, głównie romanse i thrillery; no i oczywiście pisać. Lubię też spotykać się z moimi przyjaciółkami, słuchać muzyki, oglądać filmy. Bardzo podobają mi się moje studia i uważam, że poznawanie ludzkiej psychiki jest pasjonujące – nawet nie wiemy, jak wielkie możliwości ma człowiek. Tak poza tym raczej nie mam już żadnych niezwykłych zainteresowań, jak mówiłam zwyczajne życie. 😉 

7.  Czy planujesz napisać kolejną książkę?


Chciałabym, mam nawet pewien plan i zamierzam w wakacje nad nim pomyśleć, ale jak sama się przekonałam, to napisanie książki to nie jest takie hop siup, jakby się mogło wydawać. A napisanie drugiej książki jest chyba jeszcze trudniejsze, bo ma się już wobec siebie pewne oczekiwania, którym chce się sprostać.

8. Piszesz, że „słowo jest niebezpieczne, bo nie zdajemy sobie sprawy z jego potęgi”. I tak właśnie bywa. Jak myślisz, dlaczego ludzie często najpierw coś mówią, a później tego żałują?

Ran zadanych słowami nie widać. Mówimy coś niby żartem, niby mimochodem a dopiero później okazuje się, że słowa mają swoje konsekwencje. Ale później nie można ich już cofnąć od tak. Często do słów podchodzimy z pewną ignorancją, traktując je jako połączenie kilku liter i tyle – bo tak jest łatwiej, szybciej, wygodniej, bo przecież to tylko słowa – a właśnie te kilka liter, może kogoś zranić, może zranić nas, może zamknąć nam do czegoś drzwi, może zniszczyć coś cennego. Czasem jednak ludzie lubią chodzić na łatwiznę a zdanie sobie sprawy z tego jaką bronią może być słowo jest trudne.

9. Czym dla Ciebie jest życie?

To niby takie proste pytanie, a tak trudno na nie odpowiedzieć. Czym dla mnie jest życie? Myślę, że szansą – to coś jakby każdy z nas w momencie urodzenia dostawał najdroższy los na loterię, z którym może zrobić dosłownie wszystko. Od nas zależy jakie będzie nasze życie. Dla mnie życie to możliwość – możliwość, którą powinno się wykorzystać najlepiej jak się umie, bo drugiej już nie będzie. 




10.  Lubisz czytać książki? Jakiego autora/autorkę cenisz najbardziej?

Jak już wcześniej mówiłam uwielbiam czytać. Cytując Wisławę Szymborską uważam, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Darmowy bilet na niezapomnianą przygodę zamknięty w każdej kolejnej stronie. Czytając można przeżywać życie niezliczoną ilość razy. A co do mojego ulubionego autora – nigdy nie lubiłam tego pytania (śmiech) – to chyba nie umiem takiego wybrać, po pierwsze w bardzo wielu książkach można znaleźć coś wartościowego, a po drugie często mi się zmienia „faza” na danego autora. Póki co byłaby to Jojo Moyes. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej twórczości i tematów, które porusza, bo są to naprawdę ważne rzeczy.



11. Nie wyobrażam sobie życia bez… (dokończ zdanie).

Mojej rodziny, moich przyjaciół – to oni są dla mnie najważniejsi. No i jeszcze by się przydały truskawki, słońce, herbata i duuuużo książek (śmiech) 😉 

12. Historia, którą wspominasz z uśmiechem na twarzy to?

Mam mnóstwo takich historii. Niektóre wiążą się z pewnymi dużymi wydarzeniami w moim życiu a inne dotyczą małych rzeczy dnia codziennego, jak żarty z siostrą, spontaniczny wypad na spacer z przyjaciółką, dobry film, nowa książka, zapach świeżo pieczonego ciasta i wiele, wiele innych.  

13. Jakaś rada dla tych, którzy chcieliby spróbować wydać swoją książkę, ale się boją? 

Może najprościej jak umiem – nie bójcie się. Jeśli potraficie coś sobie wymarzyć, to z całą pewnością potraficie to też osiągnąć. Próbujcie – jak nie drzwiami to oknem, a jak nie oknem to wentylacją. Miejcie odwagę sięgać po swoje pragnienia, bo kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.




Serdecznie dziękuję autorce za poświęcony mi czas.



wtorek, czerwca 27, 2017

Fragment powieści "Po złej stronie lustra"

Fragment powieści "Po złej stronie lustra"




FRAGMENT
"PO ZŁEJ STRONIE LUSTRA"
K.C. Hiddenstorm

PREMIERA 20 czerwca


W swym wielkim domu Lisa najbardziej upodobała sobie dolny salon, toteż zjedli właśnie tam. Z pokaźnego arsenału potraw przyniesionych przez Toma oboje zgodnie wybrali hamburgery. Szeroko pojęte maniery nakazują zachować milczenie podczas posiłku, lecz wydaje się, iż zasada ta nie dotyczy zakochanych – Lisa i Tom jedli, rozmawiając w najlepsze. W którymś momencie temat zszedł na kulturę, by po chwili stoczyć się na muzykę i Tom – wiedziony ciekawością – postanowił sprawdzić, czego słucha jego wybranka.
Widząc, jak wstaje i podchodzi do odtwarzacza, Lisa poderwała się z kanapy, omal nie dławiąc się hamburgerem, którego właśnie żuła. Z miną człowieka, któremu tonem luźnej konwersacji zasugerowano, by zdetonował bombę w ogrodzie pełnym dzieci, wytłumaczyła, że „coś się zepsuło i cholerstwo może wysadzić korki”, charcząc i kaszląc przy tym zapamiętale. Tom skinął ze zrozumieniem i wrócił na kanapę, udając, że nie dostrzega jej niedorzecznie nerwowej reakcji. Wprawdzie zdziwił się, iż widmo wysadzenia korków może wywołać w kimkolwiek tak wielką trwogę, jednak powstrzymał się od komentarza. Szczęśliwie dla Lisy, nie zauważył on wyrwanego ze ściany gniazdka zwisającego martwo na kablach na podobieństwo poczerniałego języka na brodzie wisielca – wtedy na pewno zaczęłyby się pytania.  
            - Zobacz – powiedziała Lisa, wskazując na stojącą obok telewizora butelkę wina. – Może wypijemy?
            - Przyjechałem samochodem – upomniał.
Lisa niedbale machnęła ręką.
            - Więc nim nie wrócisz – stwierdziła, uśmiechając się znacząco.
            Tom zmarszczył czoło, popatrując z wahaniem to na Lisę, to na butelkę wina.
            - Jesteś pewna, że nie zemdlejesz? – spytał.
            Lisa zastanowiła się przez chwilę.
            - Nie ma takiej możliwości – odparła dziarsko.
            - No dobrze, możemy się napić – zgodził się. – Ale najpierw… – urwał i schwycił Lisę za koszulkę, przyciągając ku sobie.
Lądując na kolanach Toma, Lisa bezbłędnie namierzyła jego usta i wpiła się w nie łapczywie. Obsypując go pocałunkami i tuląc się do niego, pomyślała, że jest tak szczęśliwa jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Za tą myślą przyszła następna, w pewien sposób bluźniercza: Dla jednej chwili spędzonej w jego ramionach, nie wahałabym się oddać wszystkiego, co mam, poświęcić wszystkiego, co znam.
Miłość to doprawdy potężna, ale równocześnie zgubna siła – często bywa tak, iż okazuje się ona być nie darem niebios, lecz długiem zaciągniętym u nieboskiej istoty obdarzonej sadystycznymi skłonnościami. A jak wiadomo, długi trzeba spłacać. Większość z nas – nawet gdyby połapała się w sytuacji – bez mrugnięcia okiem zgodziłaby się odpokutować tysiącem lat w piekle tych parę chwil z ukochaną osobą.
I nie ma w tym niczego dziwnego, prawda?
Wszakże nie na darmo mówi się, iż ten, kto nigdy nie kochał, tak naprawdę nigdy nie żył. Lisa Johnson właśnie przekonywała się, co oznacza to powiedzenie w praktyce. Niestety, wkrótce miała przetestować na własnej skórze jeszcze jedną wielką mądrość – im wyżej się wzniesiesz, tym bardziej zaboli cię upadek, a im więcej masz, tym trudniej przyjdzie ci z tego zrezygnować.








Autorem niesamowitych obrazów, które będziecie mogli zobaczyć u mnie oraz u innych patronatów powieści, jest Prison Art (KLIK) Joa Baran i Maciek. Zachęcam do zajrzenia na ich stronę.


Zachęcam do zapoznania się z powieścią.





poniedziałek, czerwca 26, 2017

"Dom samotnych" Joanna Kruszewska [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]

"Dom samotnych" Joanna Kruszewska [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]


PREMIERA: 27.06.2017



*Tytuł: "Dom samotnych"
*Autor: Joanna Kruszewska
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 336


*Ocena: 4+/6
*Opis:



Czy prawdziwa samotność oznacza brak ludzi dookoła? Czy można być samotnym w domu, który dzieli się z innymi? Mijać się i codziennie rozmawiać, ale jednocześnie nosić w sercu pustkę?
Niektórzy, tak jak Beata, ucieczki przed nią szukają w alkoholu. Znajdują ją na chwilę, ale potem przychodzi ranek…
Inni, jak porzucona przez męża Kinga, próbują się zmierzyć z nową rzeczywistością i obiecują sobie, że już nigdy nie będzie w niej miejsca na zdradzających mężczyzn.
Wreszcie Ewa – kobieta bez pragnień, matka i wyłącznie matka, która całe życie desperacko usiłowała zasłużyć na szacunek męża.
Splatające się ze sobą dzieje kilku kobiet, matek, żon i kochanek, skazanych przez los na samotność. Czy uda im się odnaleźć szczęście i nową drogę?
A może powrót na starą wciąż jeszcze jest możliwy…?


*Moje odczucia:


Samotność, zapewne wielu z Was pomyśli sobie, że jeśli człowiek jest sam to oznacza, iż jest samotny. Owszem, ale istnieje również samotność pośród tłumu. Możemy przebywać wśród rodziny, przyjaciół, a jednocześnie czuć się samotnymi. Dziwne, ale prawdziwe. Niby otaczają nas ludzie, a jednak czujemy jakąś pustkę, której nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. Staramy się żyć normalnie, a w środku rozdziera nas poczucie samotności, po części odizolowania od reszty. Żyjemy, wykonujemy "mechanicznie" wszystkie czynności, ale w głębi duszy czujemy, że to nie jest to, że nie tak powinno wyglądać nasze życie. Czasem odnosimy wrażenie, że najbliżsi traktują nas jak powietrze - jesteśmy, ale tak jakby nas nie było. Brak komunikacji z drugim człowiekiem rozdziera nas, sprawia, że nasze życie pomalutku zaczyna tracić sens.

Joanna Kruszewska w swojej powieści doskonale oddaje istotę tego problemu. Bohaterów jest kilku, a każdy z nich zmaga się z własnym rodzajem samotności, każdego z nich coś trapi. Są oni rzeczywiści, wręcz namacalni i podejrzewam, iż każdy z nas znajdzie jakąś cząstkę siebie w którymś z nich. Do tego narracja poprowadzona z kilku perspektyw pozwala nam jaśniej spojrzeć na dylematy naszych bohaterów, po części zrozumieć ich rozterki oraz walkę z tym, co ich tak dręczy.

Warsztat pisarki autorki jest dopracowany. Książka jest lekka w odbiorze i niesie w sobie przesłanie. Po jej przeczytaniu, każdy z nas przysiądzie i zastanowi się nad własnym bytem, nad tym czy czasem nie czuje się samotny pośród tłumu ludzi.


Każdy człowiek inaczej może reagować na samotność i inaczej próbować sobie z nią radzić. A czasem wystarczy zwykłe wysłuchanie drugiej osoby, brak jej lekceważenia, niezauważania. Każdy z nas pragnie mieć wsparcie w drugiej osobie, każdy pragnie mieć kogoś z kim spędzi trochę czasu, kogoś z kim będzie mógł porozmawiać o wszystkim i o niczym. Ludzie pędzą przez życie, nie zauważając jak wiele w tym pośpiechu tracą. Przede wszystkim ważne jest, by umieć zauważać potrzeby drugiej osoby, a nie tylko własne. Nie sztuką jest zmagać się samotnie z problemami, sztuką jest umieć dzielić je z drugą osobą.





Czasem gubimy się w swoim życiu jak nasi bohaterowie, jednak zawsze jest szansa wyjścia na prostą. Nasi bohaterowie walczą z trudną przeszłością, starając się żyć teraźniejszością i nie myśląc o przyszłości. Chcą być tutaj i teraz, razem z bliskimi. Chcą kochać i być kochanymi.

Dom samotnych to powieść podejmująca problem samotności, który w dzisiejszych czasach jest coraz bardziej rozpowszechniony. Książka przepełniona jest emocjami, które są odczuwalne podczas czytania. Jej bohaterowie są bardzo wyraziści, a fabuła wciąga od pierwszych stron.  Ale przede wszystkim to lektura, która skłania człowieka do refleksji i pokazuje, że często nie rozumiemy pojęcia, czym jest prawdziwe szczęście. Gorąco polecam!



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję





niedziela, czerwca 25, 2017

Wywiad - Aneta Krasińska

Wywiad - Aneta Krasińska
W niedzielny wieczór zapraszam Was do zapoznania się z wywiadem, którego udzieliła mi sympatyczna autorka Aneta Krasińska.





1. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z pisaniem?  

Może to banalnie zabrzmi, ale zaczęłam pisać przez przypadek. Nie bardzo wierzyłam w to, że potrafię to robić, ale zawirowania zdrowotne sprawiły, że to dzięki pisaniu znalazłam spokój i wiarę w to, że trzeba walczyć o siebie.

2. Który moment lubi Pani najbardziej i dlaczego: napisanie ostatnich słów swojej nowej książki, oczekiwanie na premierę książki, czy też może reakcja czytelników na nową powieść?

Uwielbiam pisać, tworzyć, wymyślać, gmatwać, mieszać itd. To sprawia mi największą frajdę. A jako, że nie należę do osób cierpliwych, to nie lubię czekać na odpowiedź wydawcy, redakcję i druk, choć elektryzuje mnie moment, kiedy dotykam okładki i otwieram książkę, która dopiero co zeszła z taśmy w drukarni.

3. W swoich powieściach porusza Pani problemy kobiet walczących z przeciwnościami losu, dlaczego akurat ta tematyka Panią zainteresowała?
Taka tematyka jest mi bliska. Sama nie lubię stać w miejscu. Wciąż poszukuję nowych wyzwań (stąd chociażby pomysł pisania powieści), a to często skutkuje problemami.




4. Kim na co dzień jest Aneta Krasińska?

Na co dzień jestem mamą, która dba o to, by moje dzieci wyrosły na wartościowych ludzi. Ponadto prowadzę dom, pielęgnuję ogród i sadzę warzywa w ogródku. Oczywiście pracuję też zawodowo J

5. Co jest dla Pani najtrudniejsze w życiu?

Patrzeć w taki sposób, żeby nie widzieć obłudy, bezczelności i hipokryzji. Na te cechy reaguję alergicznie…

6. Jakie ma Pani zainteresowania oprócz pisania i czytania?

Uwielbiam swój ogród, nawet jeśli wymaga on dużo pracy i ciągłego zaangażowania. Kocham zimowe wyjazdy w ciepłe regiony świata. Uwielbiam robić na drutach. Wówczas najlepiej odpoczywam psychicznie.




7. Szczęścia należy szukać, a może ono same nas znajdzie?

Myślę, że szczęścia należy szukać. Jeśli tylko czekamy, ono na pewno nas ominie albo go nie dostrzeżemy.

8. Czym są dla Pani spotkania autorskie?

Spotkania są zawsze niewiadomą i to mnie trochę w nich przeraża, ale z drugiej strony wiem, że jeśli ktoś nie chce mnie widzieć, to po prostu nie przychodzi na nie.

9. Najbardziej szalona rzecz w życiu, jaką Pani zrobiła?

Szaleństwem był wyjazd do parku rozrywki i genialna zabawa na rollercoasterze i nie tylko…

10. Czy jest coś, czego się Pani boi?

Obawiam się tego, że nie zdążę zrobić w życiu tego wszystkiego, co sobie zaplanowałam, a trochę tego jest.

11. Odroczone nadzieje poruszają temat choroby Alzhaimera. To okropna choroba, w której opiekunowie chorych muszą wykazać się niezwykłą cierpliwością i zrozumieniem. Czy miała już Pani styczność w normalnym życiu z tą chorobą?

Niestety jest to choroba coraz bardziej popularna wśród starszych osób i jeśli się dobrze przyjrzeć w otoczeniu każdego z nas jest osoba, która miała z nią styczność. Podobnie było w moim przypadku.




12. Co Pani robi, kiedy podczas pisania pojawia się brak weny twórczej? A może nie miewa Pani takich momentów?

Nie mam takiego stanu, jakim jest brak weny. Wena to przede wszystkim jasny umysł i chęć wysiłku intelektualnego. W moim przypadku jest tak, że albo mam siłę i jak to nazywam – wolną głowę do pisania, albo w ogóle nie siadam do laptopa, tylko idę się położyć do łóżka, ewentualnie poczytać książkę. Nie wyobrażam sobie, by tracić czas, siedząc i wpatrując się w pusty monitor, może jeszcze denerwować się przy tym na siebie i na otoczenie, bo coś mi nie idzie. Życie jest dostatecznie skomplikowane, dlatego nie trzeba komplikować go jeszcze bardziej. Lepiej zrobić coś innego. Przestałam walczyć ze swoim organizmem. To on mi mówi, co będzie dla mnie najlepsze, a ja po prostu tego słucham.

13. Gdyby wygrała Pani w lotto, co zrobiłaby Pani z wygraną?

Nie gram w żadne gry hazardowe, ale gdybym miała dużo pieniędzy kupiłabym dom w słonecznej Hiszpanii i poświęciła się pisaniu…











Serdecznie dziękuję autorce za poświęcony mi czas.



czwartek, czerwca 22, 2017

"W rytmie passady" Anna Dąbrowska

"W rytmie passady" Anna Dąbrowska




*Tytuł: "W rytmie passady"
*Autor: Anna Dąbrowska
*Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 389




*Ocena: 6/6
*Opis:




Julita, uczennica warszawskiego liceum, w niczym nie przypomina typowej nastolatki. Nie chodzi na imprezy ani na randki, nie spotyka się z przyjaciółmi. Żyje w cieniu wydarzenia z przeszłości, które nie pozwala jej zachowywać się tak jak klasowe koleżanki. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może jej pomóc przełamać strach. Jedyne, co musi zrobić, to zatańczyć w konkursie kizomby.

 Marcel jest tancerzem i instruktorem, który zaraża swoją pasją innych w szkole tańców latynoamerykańskich. Jego życie ulega całkowitej przemianie, kiedy dowiaduje się o chorobie matki. Światełkiem w tunelu okazuje się konkurs tańca, w którym mężczyzna postanawia wystartować. Wygraną chciałby przeznaczyć na pomoc matce.

 Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna łączyć jedno pragnienie, chociaż każde z nich postrzega zwycięstwo w zupełnie innym wymiarze. Wydaje się, że Julitę i Marcela dzieli przepaść, której nie można pokonać, a jednak…
W tańcu i miłości wszystko może się zdarzyć.




*Moje odczucia:


Przeczytałam książkę, postanowiwszy od razu usiąść i napisać moje odczucia. Ale siedzę już od dobrych kilkunastu minut i prawdę powiedziawszy nie wiem jak to wszystko ubrać w słowa. Autorka najpierw wznieciła ogień w moim sercu, po czym roztrzaskała go na milion malutkich kawałeczków, a ja nie jestem w stanie powiedzieć, czy szybko uda mi się je pozbierać w jedną całość.

Książka od początku do samiutkiego końca przepełniona jest ogromem emocji, ale nie jakiś tam zwykłych emocji, tylko takich, którymi czytelnik po prostu żyje. Każdą najdrobniejszą cząstką siebie odczuwałam je, nie mogąc pozostać obojętną na losy bohaterów.


Julita to nastolatka po przejściach. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się być zwykłą dziewczyną, to wcale taką nie jest. Odczuwa strach przed mężczyznami, wręcz od nich stroni, zresztą nie bez powodu. Pragnie uleczyć dawne rany, ale czy jej się to uda?


Marcel jest nieziemsko przystojnym tancerzem i instruktorem tańców latynoamerykańskich. Ma swoje marzenia, ale śmiertelna choroba matki sprowadza go na ziemię. Postanawia wystartować w konkursie tańca, tylko czy jego partnerka będzie chciała współpracować?

Obydwoje spotykają się na swojej drodze, a połączy ich taniec, bardzo zmysłowy taniec, wymagający całkowitego zaufania. Czy Julita zdoła przełamać swoje demony i znów stać się normalną, cieszącą się życiem nastolatką?

Ludzie na świecie mają różne talenty, czasem ukryte o których nie wiedzą lub nie potrafią ich dostrzec. Nasza bohaterka ma niezwykłe poczucie rytmu w tańcu. Ach, czytając książkę, po prostu zazdrościłam jej tych wszystkich zgrabnych ruchów. Muzykę trzeba czuć sobą, poddać się jej i płynąć razem z nią. Wiele bym dała, by umieć tak tańczyć. Taniec latynoamerykański zawsze robił na mnie wielkie wrażenie. Czytając powieść, po prostu miałam przed sobą żywy obraz Julity i Marcela uczących się kziomby. W pełni wyobrażałam sobie ich ruchy, czułam ich wzajemne przyciąganie oraz niezwykłą seksualność.

Anna Dąbrowska stworzyła niezwykłą powieść, od której czytelnik nie jest w stanie się oderwać. Wspaniałe, barwne postacie i wnikliwe spojrzenie w ich głębię, spowodowało, iż z zaciekawieniem śledziłam dalsze losy tej dwójki cudownych ludzi. Razem z nimi śmiałam się, ale i również wylałam potok (tak, dosłownie potok) łez. A co do zakończenia, powiem tylko tyle - droga autorko, czy tak się postępuje ze swoimi czytelnikami?


Miłość nie zawsze jest łatwa. Miłość wymaga poświęceń, wspólnego zaangażowania, ale przede wszystkim wzajemnego zaufania. Tutaj jesteśmy świadkami rozkwitającej miłości, miłości, która nie była planowana. Obydwoje bohaterów jest po przejściach, obydwoje mierzy się z własnymi demonami. Ale tylko i wyłącznie od nich samych zależy, czy uda im się przejść przez to wszystko razem. Jesteśmy świadkami tego, iż w życiu nie zawsze wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli, a los lubi płatać nam figle. Jedna nieprzemyślana decyzja, może odmienić bieg naszego dalszego życia.





W rytmie passady to powieść o rodzącym się zaufaniu, determinacji i odnajdywaniu własnego szczęścia, pomimo burzy pojawiających się w naszym życiu. To również książka o cudownej pasji do tańca. Gwarantuję Wam, iż odbędziecie niezwykłą podróż rollercoasterem, której z całą pewnością nie pożałujecie.





Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję





wtorek, czerwca 20, 2017

Zapowiedź "Dom samotnych" Joanna Kruszewska

Zapowiedź "Dom samotnych" Joanna Kruszewska



PREMIERA: 27.06.2017






Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Dom samotnych Joanny Kruszewskiej.




Złych decyzji nie da się cofnąć, ale można próbować naprawić ich skutki. O prawdziwą miłość też warto powalczyć.
Niektórzy, tak jak Beata, szukają ucieczki w alkoholu. Znajdują ją na chwilę, ale potem przychodzi ranek…
Inni, jak Kinga, próbują zmierzyć się z nową rzeczywistością i obiecują sobie, że już nigdy nie będzie w niej miejsca na zdradzających mężczyzn.
Jest jeszcze Ewa – kobieta bez pragnień, matka i wyłącznie matka, która całe życie desperacko usiłowała zasłużyć na szacunek męża.
Splatające się ze sobą dzieje kilku kobiet − matek, żon i kochanek, skazanych przez los na samotność. Czy uda im się odnaleźć szczęście i nową drogę?
A może powrót na starą wciąż jeszcze jest możliwy…?




Przeczytaj fragment - klik




Czy ktoś z Was skusi się na tę książkę? Mojej recenzji spodziewajcie się w okolicach premiery.




niedziela, czerwca 18, 2017

"Anestezja" Thomas Arnold

"Anestezja" Thomas Arnold




*Tytuł: "Anestezja"
*Autor: Thomas Arnold
*Wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza VECTRA
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 436


*Ocena: 6/6
*Opis:




Thriller medyczny

W podziemiach waszyngtońskiego centrum handlowego zostaje uprowadzony Rusell Miller. Wzorowy ojciec i mąż znika bez śladu. Nikt nie żąda okupu, a poszlaki prowadzą donikąd.
Kate Frost - dziennikarska i zarazem narzeczona detektywa Nicolasa Stewarta, któremu przydzielono sprawę zaginięcia Millera - jedzie do Nowego Jorku, gdzie ma się spotkać z dyrektorem stacji telewizyjnej i odebrać pewną przesyłkę. Nawet nie przypuszcza, jak jedna koperta jest w stanie wpłynąć na jej życie.
Po powrocie do stolicy dziennikarka odbiera dwa telefony z ostrzeżeniami. Przestraszona, prosi o pomoc narzeczonego, jednak nawet on nie jest w stanie ochronić jej przed tym, co nadchodzi.


*Moje odczucia:

Dzisiaj przedstawiam Wam odnowienie wydanie Anestezji Thomasa Arnolda. Co prawda nie miałam wcześniej okazji czytać pierwotnego wydania, które zarazem było debiutem autora, jednak bez zbędnego wahania mogę przyznać, iż książka jest świetna.

Co powinien zawierać dobry thriller? Z całą pewnością powinien trzymać czytelnika do początku do końca w napięciu, i tutaj tak właśnie się dzieje. Arnold zadbał, aby nasze szare komórki pracowały na najwyższych obrotach podczas całej lektury, usilnie starając się rozwiązać zagadkę tajemniczych zniknięć. Akcja rozwija się błyskawicznie, przy czym nie mamy powodu do nudy i zbędnego znużenia.
Czy kiedy w grę wchodzi handel organami człowieka, można spokojnie brnąć przez lekturę? Czy kiedy ludzie dopuszczają się tak haniebnych czynów, możemy spać spokojnie? Czy, jeśli ludzie są w stanie zapłacić "kosmiczne" kwoty za przedłużenie choć odrobinę życia, my powinniśmy udzielić im "błogosławieństwa"?



Doskonale wykreowani bohaterowie, z którymi wprost można się utożsamić dodają książce animuszu. Każdy z nich ma swój charakterek i jednocześnie wie, jak postawić na swoim. Kate to postać, którą polubiłam od razu. Zaimponowała mi jej stanowczość w pracy dziennikarskiej. Tak samo polubiłam Nicolasa, który jak na prawdziwego detektywa przystało, wykazywał się niezwykłą odwagą, sprytem i poświęceniem w wykonywaniu swojego zawodu. Opis pracy tych zawodów został dobrze przedstawiony.

Zabójcy przedstawieni przez autora nie posiadają żadnych skrupułów, jeśli mają zamordować - robią to z zimną krwią, wcześniej dokładnie wszystko przemyślając. Są ciężcy do wytropienia i robią wszystko, by ofierze nie udało się ich rozpracować.

Autor dopracował swoją debiutancką powieść pod każdym względem, widać tutaj całkiem dobry warsztat literacki. Styl jest lekki, przez co powieść wręcz się pochłania. Do tego okładka, która doskonale oddaje klimat powieści i przyciąga wzrok jest niezwykłym plusem. Kolejnym plusem jest brak przewidywalności w książce, co niezwykle sobie cenię. Z zapartym tchem śledziłam losy tajemniczych zaginięć, starając się je rozwikłać, co na szczęście (nieprzewidywalność) mi się nie udało. Muszę przyznać, że finał książki jest zaskakujący!

Anestezja to thriller medyczny, który zachwyca swego czytelnika zawrotnie rozwijającą się akcją, ciekawymi bohaterami i świetnym pomysłem na fabułę. Jeśli lubicie napięcie trzymające od początku to końca, to koniecznie musicie sięgnąć po tę powieść. Polecam, naprawdę warto!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorowi.





środa, czerwca 14, 2017

"Po złej stronie lustra" K. C. Hiddenstorm [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]

"Po złej stronie lustra" K. C. Hiddenstorm [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]






PREMIERA: 20.06.2017




*Tytuł: "Po złej stronie lustra"
*Autor: K. C. Hiddenstorm
*Wydawnictwo: e-bookowo.pl
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 461




*Ocena:5+/6
*Opis:


Lisa Johnson ma wszystko, o czym marzą przeciętni ludzie: urodę, sławę, bogactwo. Sielanka jednak kończy się w dniu, w którym ulega tajemniczemu wypadkowi na planie swojego najnowszego filmu. Po wyjściu ze szpitala doświadcza coraz częstszych omdleń oraz szeregu innych dolegliwości... jak choćby wizyt w alternatywnej rzeczywistości. Jawa i sen zaczynają zacierać się coraz bardziej, a ona z przerażeniem uświadamia sobie, że zaczyna balansować na krawędzi obłędu. Podczas jednej z wizyt w równoległej rzeczywistości Lisa poznaje demoniczną Kobietę w Bieli, która składa jej propozycję nie do odrzucenia...






*Moje odczucia:


Lisa Johnson to młoda i utalentowana aktorka, która swoim aktorstwem wyrażała siebie. Wszystko w jej życiu układało się w miarę dobrze, dopóki na planie nie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Raz była w świecie realnym, by za moment odnaleźć się po drugiej stronie lustra, gdzie uważano ją za kogoś innego. Do tego zwariowane głosiki odgrywające role dobrych i złych, które wciąż zaprzątały jej głowę. Lisa po woli nie wiedziała jak odróżnić iluzję od rzeczywistości do zaczęło ją doprowadzać do obłędu. Czy zdąży się ocalić i nie dać się mu zatracić?

Tom Hurt również jest aktorem i pracuje na planie filmowym wspólnie z Lisą. Choć z początku tłumi w sobie uczucia do tej pięknej dziewczyny, w końcu postanawia je ujawnić. Kiedy z Lisą zaczynają się dziać dziwne rzeczy, martwi się o nią, tym bardziej, że ona nie chce mu powiedzieć o co chodzi. Czy ich rodząca się miłość przetrwa?

Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się, że podświadomie słyszeliście w swojej głowie jakieś głosiki, które kazały Wam coś robić, lub czegoś nie robić? Można by to porównać do takiego wewnętrznego głosu serca. Ja wiele razy na ten głos serca się zdawałam. Czy zawsze prowadził mnie przez życie słusznie? Może i nie zawsze, jednak nie żałuję, że go słuchałam.

Stworzona przez autorkę Lisa to postać, która zaczyna się gubić w swoim rzeczywistym świecie, a daje się zatracić w tym, w którym obłęd chce ją całkowicie pochłonąć. Muszę przyznać, że bywały momenty, kiedy jej postać mnie irytowała, zastanawiałam się czemu nie chce powiedzieć Tomowi prawdy, ale zaraz z drugiej strony rozumiałam, że przecież żaden normalny człowiek nie uwierzyłby jej w to, co się z nią dzieje. Wyobraźcie sobie, że Wasze życie toczy się normalnym rytmem, a kiedy przychodzi wieczór idziecie spać, po czym nagle znajdujecie się w innym wymiarze, że ludzie biorą Was za kogoś kim nie jesteście. Nasza Lisa w drugim wcieleniu znajdywała się w szpitalu psychiatrycznym.

Obłęd. No właśnie, zastanawialiście się co takiego może człowieka do niego doprowadzić? Jak zachowuje się człowiek, który z dnia na dzień staje się kimś, kim w rzeczywistości nie jest? Istne wariactwo. Człowiek słyszy rzeczy, które w realu nie mają miejsca, zachowuje się irracjonalnie, doprowadzając innych do szału. Staje się zagubiony, pozbawiony logicznego myślenia. Zaczyna tracić sens życia, powoli dając się zawładnąć obłędowi. Jak taka historia może się zakończyć?


K. C. Hiddenstorm stworzyła powieść, która trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Czytając zastanawiamy się jak to się zakończy, czy będzie szczęśliwe zakończenie czy też może nie. A kiedy przychodzi już ten moment zakończenia, zostajemy wytrąceni z równowagi myślowej, gdyż nie sposób przewidzieć jaki finał będzie miała ta książka (wierzcie mi próbowałam to rozgryźć, ale mi się nie udało).

Pomysł na fabułę jak najbardziej mi się spodobał, postacie nie są jakoś specjalnie przerysowane, czy też nudne, każda z nich jest inna i ma swój charakterek. W kilku momentach moje ciśnienie osiągało stan przekraczający normę, jednak udało się nad nim zapanować.

Po złej stronie lustra to powieść, która na kilka godzin zabierze czytelnika w dwa różne światy, w których ciągle pojawiąjące się głosiki będą próbowały zwieść główną bohaterkę na "manowce". Czy obłęd, który poluje na Lisę, zapoluje również i na Was? Ja przeczytałam i Was również do tego zachęcam.




Za możliwość przeczytania i patronowania serdecznie dziękuję autorce.




poniedziałek, czerwca 12, 2017

"Kruchość porcelany" Monika Sawicka [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]

"Kruchość porcelany" Monika Sawicka [PRZEDPREMIEROWO + PATRONAT]


PREMIERA: 13.06.2017





*Tytuł: "Kruchość porcelany"
*Autor: Monika Sawicka
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 256


*Ocena: 4+/6
*Opis:



Zuzanna Maks to kochająca żona i matka. Kobieta przedsiębiorcza, skrząca humorem, pozytywnie nastawiona do życia. Szczęśliwa, chciałoby się rzec… W zaciszu czterech ścian rozgrywa się jednak życie zupełnie inne niż to, które prezentuje na zewnątrz.
Piszę książki o miłości, bo światu potrzebna jest miłość. W najważniejszej dla mnie Kruchości porcelany opisane są różne odcienie miłości. Od bieli aż po czerń.
Wyrządzone nam krzywdy trzeba wybaczać, nie rozpamiętywać, bo nienawiść niszczy nas, a nie tego, który krzywdzi. Kiedy upadniemy, musimy się podnieść i iść dalej. Bo życie mamy tylko jedno, tylko to, które trwa. Innego nie będzie. Nawet po największych tragediach można żyć. Żyć pięknie.


*Moje odczucia:



Czy zatrzymaliście się kiedyś choć na moment i zastanawialiście się, czy w Waszym życiu wszystko jest ok? Czy takie jakie ono jest, takie ma być? Czy aby na zewnątrz nie udajemy twardych jak kamień, a w środku nie jesteśmy czasem kruszy jak porcelana?

Ludzie często udają twardych na zewnątrz, choć w środku toczy się u nich istne piekło. Taka właśnie jest nasza bohaterka książki - Zuzanna. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że to tryskająca humorem żona i matka. Ale... no właśnie, jest ale... ale w domu przeżywa koszmar, koszmar, który funduje jej własny mąż.



Często się zastanawiam, dlaczego kobiety nad którymi znęcają się ich mężowie, nie odchodzą od nich. Dlaczego trwają w takich chorych, toksycznych związkach? I uwierzcie mi, powodów jest wiele, a znajdziecie je między innymi w tej książce. Dla mnie osobiście nie jest dopuszczalne, by mężczyzna podnosił na mnie rękę. Raz jednemu się zdarzyło, kazałam mu się spakować i wynosić z mojego życia. Jeśli mężczyzna uderzy raz, zrobi to i kolejny, kolejny i kolejny raz. Ale my kobiety, powinnyśmy być silne i przeciwstawiać się takim wyczynom. Niestety często tak się nie dzieje. Trwamy w takich toksycznych związkach, gdyż boimy się, iż nie poradzimy sobie finansowo same, albo ze względu na dzieci bądź co gorsza, bo wciąż kochamy mężów tyranów mimo wyrządzanych nam krzywd.



Monika Sawicka otwiera nam oczy na wiele spraw. Pokazuje nam, iż życie mamy tylko jedno i powinniśmy je należycie przeżyć. W swojej lekturze, która w pewnym stopniu jest dość egocentryczna poprzez swoją formę, ukazuje nam życie Zuzanny i jej wewnętrzne rozterki. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o Amelce, córce bohaterki, która momentami "razi" swoimi wypowiedziami. Kto by pomyślał, że dzieci mogą być tak mądre i tak wiele potrafią dostrzegać? Czasem mi się w głowie nie mieści, skąd u nich biorą się takie odzywki?

Powieść autorki z jednej strony jest napisana z humorem, ale pod tym humorem, kryją się przede wszystkim łzy. Nie każdemu czytelnikowi, może spodobać się taka forma przekazu. Nie każdy zrozumie co chce nam przez to przekazać autorka. Niemniej uważam, że zawartych jest tutaj mnóstwo refleksji - życiowych refleksji.

Nasza bohaterka to kobieta, która w swoim życiu zmaga się z wieloma problemami, począwszy od przemocy domowej, poprzez zdradę, samotność, a później również ciężką chorobę. Pragnie za wszelką cenę być silna, choć nie zawsze jej się to udaje. Ma chwile załamania, gdzie najchętniej poddałaby się i już nie walczyła. A jednak odnajduje w sobie siłę i motywację do dalszej walki z przeciwnościami losu.




Kruchość porcelany to lektura, która ukazuje nam jak bardzo jest kruche nasze życie. Ale przede wszystkim to książka, która uświadamia nam, iż nasze życie leży tylko i wyłącznie naszych rękach. Więc, jeśli mamy coś zrobić, zróbmy to natychmiast. Wczoraj należy do przeszłości, a jutro jest niezbadane. Polecam.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję





niedziela, czerwca 11, 2017

Zapowiedź "Po złej stronie lustra"

Zapowiedź "Po złej stronie lustra"
PREMIERA: 20.06.2017




Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Po złej stronie lustra K. C. Hiddenstorm.




Lisa Johnson ma wszystko, o czym marzą przeciętni ludzie: urodę, sławę, bogactwo. Sielanka jednak kończy się w dniu, w ktorym ulega tajemniczemu wypadkowi na planie swojego najnowszego filmu. Po wyjściu ze szpitala doświadcza coraz częstszych omdleń oraz szeregu innych dolegliwości... jak choćby wizyt w alternatywnej rzeczywistości. Jawa i sen zaczynają zacierać się coraz bardziej, a ona z przerażeniem uświadamia sobie, że zaczyna balansować na krawędzi obłędu. Podczas jednej z wizyt w równoległej rzeczywistości Lisa poznaje demoniczną Kobietę w Bieli, która składa jej propozycję nie do odrzucenia...







Premiera 20 czerwca!, a mojej recenzji możecie spodziewać się niedługo.


I kilka cytatów na zachętę.






Zachęcam również do zakupu książki przedpremierowo KLIK




sobota, czerwca 10, 2017

"Pierwszy dotyk" Laurelin Paige

"Pierwszy dotyk" Laurelin Paige




*Tytuł: "Pierwszy dotyk"
*Autor: Laurelin Paige
*Wydawnictwo: Kobiece
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 538


*Ocena: 4+/6
*Opis:


Emily Wayborn czuje się wreszcie kobietą na właściwym miejscu. Po serii nieudanych związków, o których wolałaby zapomnieć i kilku latach lekkomyślnego imprezowania ze swoją przyjaciółką Amber, jest teraz odnoszącą sukcesy aktorką.

Pewnego dnia Emily otrzymuje dziwną wiadomość. Na jej pocztę nagrywa się Amber, przyjaciółka z dawnych lat. Chociaż wiadomość brzmi neutralnie, Emily rozpoznaje w treści tajny kod używany kiedyś przez dziewczyny w sytuacjach kryzysowych.

Pełna determinacji Emily zamierza odnaleźć przyjaciółkę. Wkrótce dociera do Reeve'a Sallisa, znanego i niebezpiecznego miliardera, którego zła sława opiera się na podejrzanych interesach i potężnych manipulacjach.

Misją Emily staje się uwiedzenie bogacza, aby odkryć jego sekrety i dowiedzieć się, gdzie jest Amber. Choć intuicja podpowiada jej, że Reeve jest wrogiem, nie może powstrzymać się od kontaktu z elektryzującym mężczyzną. W pewnym momencie musi podjąć kluczową decyzję mogącą podważyć jej lojalność wobec Amber.



*Moje odczucia:


Miałam wcześniej już styczność z twórczością Laurelin Paige i zawsze jej książki robiły na mnie pozytywne wrażenie. Tym razem jest podobnie. Choć to opasłe tomisko, gdyż ma ponad 500 stron, pochłania czytelnika w zaskakująco szybkim tempie.

Emily to dziewczyna, którą trudno było mi zrozumieć. To, że podjęła się szukania swojej byłej przyjaciółki jeszcze przyjmuję do wiadomości, ale jej uległość wobec mężczyzn, momentami wręcz mnie przerażała. Ona sama chociaż czasami wiedziała, że może jej grozić niebezpieczeństwo, nie mogła przerwać poczynań z tymi mężczyznami. I chociaż zdawała sobie sprawę z tego, iż nie jest to normalne, mimo wszystko nie mogła tego przerwać. Jako kobieta jest silna, odważna i za wszelką cenę dążąca do wyznaczonych sobie celów.

Pomysł na fabułę jest trafiony w dziesiątkę! Sceny erotyczne były mroczne, dzikie i pozbawione jakiejkolwiek łagodności. Mogę rzec, iż nawet były wręcz rzeczywiste i namacalne. Książka nie skupia się jednak tylko na erotyzmie. Wciąż są wplątywane wątki z zaginięciem Amber, które dodają smaczku całej powieści.

Reeve to nieskazitelnie przystojny i bogaty mężczyzna, ale równie niebezpieczny. Każda z kobiet chętnie by się przy nim zakręciła. Nasza Emily po raz ostatni w swoim życiu musi uwieść go, aby uzyskać jakieś wiadomości na temat Amber, której poszukuje od czasu otrzymania od niej tajemniczej wiadomości. Tylko czy uwiedzenie i osiągnięcie wyznaczonego celu w czymś pomoże? A może całkowicie odmieni spojrzenie bohaterki na dalsze życie?








Muszę przyznać, iż początek trochę mnie nudził, od połowy rozkręciła się akcja, a zakończenie zbiło mnie z nóg. Bohaterowie są dobrze wykreowani i niczego im nie brak. Każdy z nich ma swoją osobowość i to się ceni. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje towarzyszą czytelnikowi na każdym kroku.

Czasem człowiek, jeśli bardzo czegoś pragnie jest w stanie zrobić wszystko, by to osiągnąć. Nie baczy na konsekwencje swoich czynów, jakie mogą go spotkać. Liczy się jego odwaga i niezbadane tereny. Ale kto nie ryzykuje, ten nic nie traci.




Pierwszy dotyk to książka, która wywoła w nas wulkan emocji. Sprawdzi granice naszej wytrzymałości oraz niejednokrotnie zaskoczy nas swoją mrocznością. Polecam!





Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger